Na początku września postanowiliśmy wybrać się na krótki i spontaniczny wyjazd autostopowy na północ Norwegii. Zakładaliśmy pokonanie trasy Narvik – Tromsø zwiedzając najważniejsze atrakcje w tych miastach podczas 4-dniowego pobytu.

Przed rozpoczęciem podróży skompletowaliśmy akcesoria, które pomogłyby nam ograniczyć koszty wyjazdu takie jak: namioty, śpiwory, karimaty, kuchenka turystyczna, plecaki. Całość w dniu wyjazdu spakowaliśmy w jeden bagaż rejestrowany z pomocą folii stretch. W bagażach podręcznych mieliśmy głównie ubrania. Na miejscu miało być około 5-7 stopni w nocy, więc konieczne było zabranie grubszych bluz czy polarów.

Bagaż rejestrowany na wyjazd do Norwegii
Bagaż rejestrowany ważył 20,5 kg czyli 0,5 kg ponad limit.

Wylot z Gdańska o 6.30 przebiegł bez opóźnień. Bagaż rejestrowany ważył 20,5 kg czyli nieco ponad limit, ale został przyjęty bez problemu.

W Narvik a właściwie w Evenes – miasta oddalonego od Narvik o 60 km lądujemy o godzinie 9.15. Widoki z samolotu znacznie odbiegały od tych, które widzieliśmy w południowej Norwegii. Przy zniżaniu na lotnisko, praktycznie do samego momentu lądowania z okna samolotu było widać góry, które w niektórych miejscach pokryte były śniegiem.

Porada: Warto wziąć z Polski puste butelki, woda z kranu w Norwegii jest zdatna do picia.

Po wyjściu z budynku lotniska przeszliśmy około 500 metrów do drogi głównej (E10) biegnącej bezpośrednio w kierunku Narvik i rozpoczęliśmy łapanie stopa na pierwszej zatoczce. Po 10 minutach zostaliśmy poproszeni o zmianę miejsca z uwagi na to, że tuż obok znajdował się obiekt wojskowy. Przeszliśmy 800 metrów dalej na przystanek autobusowy a w zasadzie kawałek zatoczki, która znajdowała się tuż za wzniesieniem przez co samochody nie miały dużo czasu aby nas zauważyć. Dodatkowo ku naszemu zaskoczeniu ruch na drodze był bardzo mały. Zdarzało się, że na kilkanaście minut przejechało zaledwie 5-6 samochodów z czego duża część to ciężarówki lub samochody firmowe (zielone tablice), które nie mogłyby zabrać 3 osób.

Pierwsze auto zatrzymało się dopiero po 2 godzinach, ale jechało prosto do Narvik. Kierowca jechał tam do pracy, a przyleciał jednym kolejnych (po nas) lotów z południa Norwegii. 

Do samego Narviku wjeżdżamy przez imponujący most Hålogalandsbrua.

Narvik – plan zwiedzania i atrakcje

O 12 byliśmy już w centrum Narvik. Jest to miasto portowe liczące około 19.000 mieszkańców. Leży około 240 km za kołem podbiegunowym. Na zwiedzanie tego miejsca w zupełności wystarczy 1 lub 2 dni.

Aby móc spokojnie zwiedzić miasto, w pierwszej kolejności udaliśmy się na stację kolejową aby zostawić bagaże w schowkach. Koszt za przechowalnie bagażu to 40 kr za 24 godziny. Jest to bardzo dobra cena, tym bardziej, że w jednej skrytce zmieściły się nasze 3 bagaże.

Stacja kolejowa w Narvik

Linia Ofoten o długości 43 kilometrów rozciąga się od portu w Narwiku w Norwegii do Kiruny w Szwecji i jest najbardziej wysuniętą na północ linią kolejową w Norwegii. Na tym odcinku przez szwedzką granicę, pociąg arktyczny porusza się przez piękny i urozmaicony krajobraz, począwszy od fiordów po tereny wysokogórskie. Kolej została zbudowana, aby zapewnić dostęp do niezamarzającego portu eksportowego istotnego dla załadunku ogromnych złóż rudy żelaza z północnej Szwecji. Historia związana z rozwojem kolei w połączeniu z wydarzeniami wojennymi z 1940 roku stanowią tło tej krajoznawczej wycieczki. 

Po zdeponowaniu bagażu idziemy na stację Shell uzupełnić butelki z wodą, a następnie do sklepu Biltema po kartusze z gazem. Za 2 sztuki 227 g płacimy 50 kr.

Porada: W praktyce nie wykorzystaliśmy w całości nawet jednego kartusza na 4 dni i 3 osoby do gotowania zupek i kawy.

Narvikfjellet

Kolejnym celem była góra Narvikfjellet z widokiem na Ofotfjord. Można wjechać na nią korzystając z kolejki. My zdecydowaliśmy się na pieszą wędrówkę, która zajęła nam niecałe 2 godziny. Widoki z góry były tego zdecydowanie warte dlatego zostaliśmy tam na około godzinę. Poza nami na szczycie spotkaliśmy zaledwie z 2 osoby.

Latem to doskonałe miejsce, skąd można wybrać się na krótsze i dłuższe wędrówki po górach, czy wypoczywać na łonie natury. Narvikfjellet to też idealne warunki i teren do uprawiania kolarstwa górskiego. Dostępne są liczne trasy, w tym również dla zaawansowanych miłośników dwóch kółek – trasa zjazdowa Pucharu Norwegii w 2014 roku.

Zimą to zdecydowanie obowiązkowy punkt wycieczki dla odwiedzających Narwik miłośników śnieżnego szaleństwa. 20 km malowniczego terenu narciarskiego, przez który biegnie 14 tras o zróżnicowanym stopniu trudności to prawdziwy raj dla narciarzy. 

Zejście ze szczytu było dużo bardziej sprawne i przyjemne. Po niecałej godzinie byliśmy już na dole w centrum, a dokładniej tuż przy Narvik Krigsmuseum.

Muzeum wojny – Narvik Krigsmuseum

Narvik Krigsmuseum to znane w Norwegii Muzeum Wojny. Ekspozycja muzealna poświęcona jest w całości wydarzeniom historycznym z okresu II wojny światowej. Pierwszym zdarzeniem, które otwiera wystawę, jest atak wojsk niemieckich na Narvik, który miał miejsce w kwietniu 1940 roku. Ciekawostką jest fakt, iż w muzeum znajduje się wystawa zorganizowana we współpracy z gdyńskim Muzeum Marynarki Wojennej, poświęcona polskiemu okrętowi, który brał udział w słynnej bitwie morskiej o Narvik do momentu zatopienia 4 maja 1940 r.

Po drugiej stronie ulicy znajduje się charakterystyczny drogowskaz, do którego warto podejść.

Idziemy do galerii (Narvik Storsenter) podładować telefony i powerbanki. Zrobiliśmy także zakupy w sklepie KIWI na ognisko, które planowaliśmy wieczorem za około 80 kr (chleb, soki, pomidory, musztarda) i poszliśmy odebrać bagaże.

Porada: Jednym z najtańszych sklepów spożywczych w Norwegii jest KIWI (warto zobaczyć przed wyjazdem gazetki różnych marketów) JOKER to natomiast odpowiednik polskiej Żabki.

FUNN-Hytta

Nocleg zaplanowaliśmy w pobliżu FUNN-Hytta (https://ut.no/hytte/10667/funnhytta). Jest to mała chatka położona w popularnym obszarze turystycznym Tøttadalen w Narwiku. W domku o powierzchni 18 metrów kwadratowych turysta ma do dyspozycji piec na drewno, czajnik do kawy, zapałki, świece i drewno opałowe.  W chatce są na wyposażeniu wyłącznie solidne długie stoły i ławy, a mimo to rocznie odwiedza ją ponad 3200 turystów.

Z uwagi na zdobyty już tego dnia szczyt i zmęczenie postanowiliśmy skrócić trasę i nocowaliśmy w konstrukcji typu gapahuk przy Førstevannet. Idąc do FUNN-Hytta ten obiekt będzie po drodze.

Porada: Gapahuk to tradycyjny norweski budynek o prostej drewnianej konstrukcji, która posiada dwie lub trzy ściany i dach. Jego celem jest częściowa ochrona przed niesprzyjającymi warunkami pogodowymi.

Z racji tego, że robiło się coraz zimniej postanowiliśmy rozpalić ognisko. Nie było to łatwe z uwagi na brak suchego drewna, jednakże po dłuższej chwili udało się uzyskać ogień i upiec kiełbaski przywiezione z Polski.

Zorza polarna w Narvik

Przed przyjazdem do Norwegii zainstalowaliśmy w telefonie aplikację Aurora do śledzenia prognozy związanej z możliwością obserwowania zorzy. Tego dnia aplikacja wskazywała około 30% szans oraz bezchmurne niebo. Około godziny 22 na niebie zaczęły pojawiać się zielone poświaty, które były coraz bardziej intensywne. Przez godzinę mogliśmy oglądać zorzę na niebie.

Pierwsza noc do łatwych nie należała i trochę zmarzliśmy z uwagi na brak aż tak grubych śpiworów, dodatkowo rano było strasznie wilgotno i pojawiła się mgła.

Przed 10 schodzimy z gór przechodząc przy gejzerze, który od czerwca do sierpnia można oglądać o godzinie 13 i 21. Ciśnienie 44 bar wyrzuca wodę na 75 metrów w górę.

Zatrzymujemy się ponownie przy sklepie KIWI przy którym jemy śniadanie i pijemy kawę. W dużej ilości tych sklepów są także zamykane łazienki dla klientów w których można  się trochę ogarnąć czy uzupełnić zapasy wody.

Grom Plass

Narvik bardzo mocno związany jest z II Wojną Światową podczas której polscy żołnierze pomagali w walkach. Udaliśmy się na skwer Grom Plass, na którym stoi pomnik ku czci poległych marynarzy z zatopionego statku ORP GROM. Pomnik został wykonany przez profesora  Bohdana Chmielewskiego. Statuła przedstawia pokaźnych rozmiarów walczącego żołnierza, który umieszczony jest na podstawie, dość często ozdobionej polskimi flagami, wiązankami kwiatowymi oraz zniczami. Sama rzeźba znajduje się na terenie malowniczego skwerku, który dodatkowo podkreśla jego piękno i zachęca do obejrzenia rzeźby, nawet jako część zwykłego spaceru. 

Pod miastem znajduje się także cmentarz na którym pochowani są polscy żołnierze.

Ornesvika

Przechodzimy na drugą stronę rzeki i idziemy w kierunku plaży Ornesvika. Jest to miejsce na którym początkowo mieliśmy spać. Są tam także ławki i miejsce na ognisko. Po drodze poprosiliśmy o karton w sklepie REMA1000 na którym mogliśmy napisać nasz dalszy cel podróży.

Ciekawa tutaj była budowla z której można skakać do fjordu. Widać, że Norwegowie potrafią zagospodarować przestrzeń dookoła pięknej natury, którą posiadają. Nam pozostało tylko zrobić z niej zdjęcie.

Po zjedzeniu i odpoczynku cofamy się kawałek do drogi i próbujemy złapać stopa do Tromsø. Tym razem punkt był zdecydowanie lepszy, większa zatoczka, długa prosta przed nami z ograniczeniem prędkości i większy ruch samochodów. Dystans jednak znacznie dłuższy – 250 km do pokonania. Uznaliśmy, że jeśli się nie uda z uwagi na późną godzinę to noc spędzimy na wcześniej odwiedzonej plaży.

Łapanie autostopu do Tromso

Nie traciliśmy nadziei i po 2 godzinach zatrzymał się uprzejmy Norweg, który zawiózł nas do samego centrum Tromsø. Podróż trwała około 3 godzin. Udało nam się dowiedzieć sporo ciekawych rzeczy odnośnie życia na północy.

Droga autostopem do Tromso

Dalsza część dotycząca atrakcji i zwiedzania Tromsø w kolejnym wpisie.

Jeżeli już jesteś to zostaw komentarz! :)