Koniec 2019 roku oraz początek 2020 przyniósł ogromną tragedię dla kontynentu australijskiego. Pożary buszu, które nawiedziły ten rejon doprowadziły do nieodwracalnych skutków w ekosystemie. Ogień strawił powierzchnię o wielkości około trzech milionów hektarów i to w samym stanie Nowa Południowa Walia, który ogłosił stan wyjątkowy. Wiktoria ogłosiła stan klęski żywiołowej. Można zaobserwować, że ludność zaczyna nie radzić sobie z kataklizmem.
Obecnie możemy przeczytać mrożące krew w żyłach nagłówki, które mówią o tym że Australia płonie, a ilość zwierząt która zginęła zaczyna zatrważać cały świat. Fakt, to co się dzieje na tym kontynencie może napawać niepokojem, szczególnie jak się ogląda pojawiające się zdjęcia.
Obrazy walczących strażaków, ich heroizm oraz determinacja budzą podziw wśród ludzkości.
Jednak czy ta sytuacja jest na tyle niespotykana, na ile przedstawiają nam to docierające do nas informacje? Tak naprawdę pożary w Australii to rzecz naturalna i wręcz spotykana każdego roku. Oczywiście zdarzają się one w mniejszym lub większym zakresie. Można się zgodzić, że obecne pożary nalezą do jednych z największych w historii, co nie zmienia faktu, że to 86 katastrofa w 150 letniej historii ogniowych kataklizmów.
Pojawiają się one najczęściej w porze suchej, wtedy kiedy w Australii rozpoczyna się astronomiczne lato, czyli między grudniem a marcem. Warto podkreślić fakt, że pory roku na kontynencie australijskim są odwrotne do kontynentu europejskiego Owszem te, które wybuchły na przełomie 2019/2020 roku pojawiły się wcześniej, a obecnie zostały jeszcze dwa miesiące upałów, co może spowodować rozprzestrzenianie się ognia.
Ludność spoza Australii zadaje sobie pytanie, dlaczego ten region tak płonie?
Przyczyny australijskich pożarów są bardzo różne. Nigdy nie ma jednej bezpośredniej. Czasami jest tak, że wybucha naturalnie, bez działania sił zewnętrznych. Czasami wystarczy zwykłe uderzenie pioruna w suchą ziemię, aby ogień pochłaniał kolejne partie terenu. Do wielu przyczynia się człowiek. Pomijamy kwestię czy robi to celowo czy zupełnie nieświadomie, bo rzucił zwykły niedopałek papierosa. Zaskakującym jest fakt zaobserwowania tego, jak ogień tworzy swoją własną pogodę.
Polega to na tym, że dym wytwarza chmury i pioruny. W tym momencie koło się zamyka i od pioruna tworzy się kolejny pożar, który zaczyna trawić kolejne drzewostany. Australia ma szczęście jeśli chodzi o ilość drzew eukaliptusowych, którymi żywią się koale, ale jest to zarówno ich przekleństwo. Olejek eukaliptusowy w połączeniu z ogniem staje się dla niego paliwem, które będzie podsycać pożar. Rozpoczęło się także wiele dyskusji na temat, czy na pożary w Australii nie ma wpływu globalne ocieplenie klimatu. Jest to bardzo ważny temat do dyskusji, który jednak nie jest bezpośrednią, a tylko pośrednią przyczyną ognia.
Jeśli analizujemy australijską sytuację to okazuje się, że tych pośrednich aspektów jest całkiem sporo. Ocieplenie ma niewątpliwie wpływ na temperaturę i brak deszczu podczas lata. Ludzie mają mało wody, a jej reglamentacja utrudnia gaszenie pożarów. Nawet podczas walki nagle okazało się, że strażacy nie dysponują wystarczającym sprzętem do powstrzymania ognia. Ilość ognisk po prostu przerosła możliwości przerobowe. Stało się tak po sprzedaży terenów pod chociażby górnicze inwestycje.
Patrząc na to co się dzieje w Australii oraz ilość dwutlenku węgla, jaki przedostał się do atmosfery można niewątpliwe stwierdzić, że jest to jeden z największych kataklizmów. Jednak należy zwrócić uwagę na to, że to natura decyduje i reguluje swój ekosystem. Pomijając aspekt człowieka, jako jedną z przyczyn to natura nigdy nie rozprzestrzeniała czegoś z własnego kaprysu. Kataklizmami, chorobami, czy innymi zjawiskami natura nie bez przyczyny zajmuje się swoim ekosystemem. Australia prawdopodobnie poradzi sobie z pożarami, ale odbudowanie strat zajmie wiele lat. Warto podkreślić, że muszą nastąpić zmiany w myśleniu i powinno się zakończyć zjawisko jakim jest kontrolowane wypalanie lasu. Niestety obecnie to co jest pod kontrolą, dziwnie szybko potrafi się spod niej wymknąć.