Będąc jeszcze w Nowym Jorku zastanawiałem się czy nie odpuścić sobie Bostonu aby dzień dłużej spędzić na zabieganym Manhattanie. Zdecydowałem się jednak zobaczyć coś nowego i nad rankiem siedziałem już we właściwym autobusie.
Jedyne z czym kojarzyła mi się stolica Massachusetts to herbata bostońska oraz prestiżowa uczelnia – Harvard. Okazało się jednak, że Boston to jedno z najstarszych i najważniejszych miast w historii USA.
Po wyjściu z dworca przechodzę przez Chinatown, które jest zapewne w każdej większej, amerykańskiej metropolii i dochodzę do centrum (Downtown). Po drodze zostawiam telefon w jednym ze sklepów aby się w końcu naładował i ruszam w miasto.
Na zobaczenie Bostonu miałem zaledwie kilka godzin dlatego bardzo pomocny okazał się The Freedom Trail – czerwony, 2.5 milowy szlak prowadzący przez najważniejsze miejsca związane z historią Stanów Zjednoczonych.
Pierwszy na szlaku był Old South Meeting House – historyczny kościół, dawne miejsce spotkań, a obecnie najwyższy budynek w Bostonie. Na koniec zostawiłem pomnik upamiętniający Holocaust. Szklane, pionowe budowle symbolizujące komory gazowe. Jedna nawiązuje do obozu zagłady w Chełmnie. Przy przechodzeniu przez nie unosi się para. Na szklanych ścianach widnieją wspomnienia więźniów. Miejsce robi niesamowite wrażenie i skłania do refleksji.
Pokręciłem się jeszcze trochę po mieście, a następnie metrem podjechałem do Cambridge. Znajduje się tam najlepszy uniwersytet na Świecie. Jako student nie będzie mi go dane odwiedzić,pozostaje mi jedynie zobaczyć go jako turysta…
Kolejny przystanek – Waszyngton! Spróbuję dopaść Gortata.