Paszport i dowód osobisty, dwaj tacy, co od dawna rywalizują. Dowód osobisty jako raczej ten mniej imponujący, służący jedynie prozaicznej identyfikacji osoby. Paszport, upragniony, otwierający drzwi na świat. Tyle, że w 2004 roku losy dowodu mocno się odmieniły. Wszyscy wiemy, że od tego właśnie roku, w którym Polska przystąpiła do UE, otworzyła się nam możliwość swobodnego podróżowania do krajów członkowskich bez konieczności posiadania paszportu. Może jeszcze ów jegomość nie przeszedł do lamusa, bo wciąż są miejsca, gdzie trzeba mieć paszport i bez niego po prostu ani rusz. Jednak już nie wszyscy wiedzą, że sam dowód umożliwia nam podróżowanie nie tylko w ramach UE. Gdzie zatem prym wiedzie dowód osobisty? Gdzie bez paszportu możemy udać się na wakacje?
ABC możliwości
A jak Andora.
Niechaj będzie tą, która jako pierwsza zaprosi nas na swój, może niewielki, ale okazały teren. Pozwala nam na podróż z partnerem w postaci dowodu osobistego na okres 90 dni. Należy też zwrócić uwagę na to, by dokument był ważny jeszcze 3 miesiące po okresie pobytu. Choć Andora nie należy do UE, to jednak obowiązującą walutą jest euro. Ułatwia to podróżowanie osobom, które tą walutą operują na co dzień, ale też tym, którzy jadąc z kraju do kraju, wolą zaopatrzyć się w jeden rodzaj waluty. Co może zaoferować nam posiadaczka tego regionu? Otóż nadspodziewanie dużo, bo jest tam co robić i latem i zimą. Ta nieśmiała dama skrywa się między pirenejskimi szczytami, a niepotrzebnie. Krajobraz gór, przełęczy, dolin sprawia, że podróż tam to niekończące się pasmo przeżyć z zachwytem na czele. Dosłownie takie pasmo oferuje nam dolina Vall d’Incles. Rzeka Incles wyznacza tam 4 kilometrową trasę, by u jej kresu stanąć przed dylematem: szlak wzdłuż jezior czy bajkowa przełęcz Fontargent. Wybór niewątpliwie trudny, ale pocieszeniem jest fakt, że żadna opcja nie rozczaruje. A co z zimą? Wiadomo, Pireneje zobowiązują każde państwo do inwestycji w stoki narciarskie i o takie Andora zadbała. Grandvalira to największy ośrodek narciarski, z którego prowadzą liczne, malownicze trasy zjazdowe. Nie sposób też nie wspomnieć o wolnocłowej strefie. No tak, dla niektórych Andora jest doskonałym miejscem na wypad na zakupy.
B jak Bośnia i Hercegowina.
Oto następne miejsce, gdzie bez paszportu możemy się udać i spędzić aż 90 dni. Ta gospodyni smakoszy oczaruje przepyszną kuchnią i słonecznymi winnicami, a miłośników historii wciągnie opowieściami o burzliwych dziejach kraju. Połączenie kultury wschodniej i zachodniej, dzika przyroda i życzliwość mieszkańców urzeknie najbardziej wybrednego podróżnika. Miasto Jajce słynne z niepowtarzalnych wodospadów, a Sarajewo to właśnie kulturowy eklektyzm, którego nie sposób nie docenić. Mostar natomiast, to miejsce gdzie, pomimo, że jest piątym co do wielkości miastem kraju, natura jeszcze wygrywa z cywilizacją. Mieniąca się błękitno-szmaragdowym odcieniem rzeka gładko sunąca kamienistym korytem, skaliste wzgórza. A w tym wszystkim urokliwe miasto i jeden z najcenniejszych zabytków kraju Stary Most z 1566 roku.
C jak Czarnogóra.
To nietuzinkowe miejsce, w którym również możemy zaplanować wakacje bez paszportu. Zostaniemy tu przyjęci z otwartymi ramionami, pomimo niechęci do wcale nie krótkiego stania w kolejkach po paszport? Czarnogóra to rozumie i jest na tyle uprzejma, że oferuje nam swoje włości. Wprawdzie bez paszportu tylko na 30 dni, ale to wystarczy by uszczknąć coś z niej dla siebie. Turystyczna Budva pełna kurortów, a tym samym ludzi kontra Velika Plaža niedaleko miejscowości Ulcinj. Plaże piaszczyste ciągnące się przez 12 km, dzięki czemu trudniej tam o tłok. W swojej ofercie Czarnogóra ma dla nas bujną przyrodę, górskie szczyty i kaniony, Jezioro Szkoderskie czy Jaskinię Lipską z podziemnymi jeziorami. A dla miłośników budowli wszelakich w zanadrzu trzyma twierdze i cerkwie ukryte w zieleni uroczych wysepek.
To jeszcze nie koniec
Jeśli ktoś teraz pomyśli, że to już wszystkie kraje gdzie bez paszportu na wakacje można się udać, to jest w ogromnym błędzie. Może się teraz okazać, że najbardziej tego kogoś zaskoczy informacja, że możliwe są wczasy bez paszportu na Karaibach. Żart? No właśnie nie. Martynika i Gwadelupa otworzyły swoje bramy przed tymi, którzy spragnieni są tropików, pięknych plaż i czystej wody. Do tego dołączmy egzotyczną Gruzję, jeszcze dziewiczą Albanię czy lekko mroźną, pełną zastygłej lawy Islandię i mamy komplet kierunków wakacyjnych na najbliższych parę lat. A tam gdzie potrzebny paszport pojedziemy, gdy już powyższe miejsca odwiedzimy oraz, gdy się pofatygujemy do urzędu, czyli nie ma co się spieszyć.